
KAMIENNA GÓRA. Podczas środowej sesji Rady Miasta Kamienna Góra (25 czerwca 2025 r.) radni rozpatrzyli raport o stanie gminy miejskiej za rok 2024 i przystąpili do głosowania nad wotum zaufania dla burmistrza Janusza Chodasewicza.
W głosowaniu udział wzięło 15 radnych. 7 było przeciw, 6 poparło udzielenie wotum, a 2 osoby wstrzymały się od głosu. Tym samym burmistrz nie otrzymał wotum zaufania.
To kolejne głosowanie zakończone w ten sposób – Chodasewicz nie uzyskał wotum również w latach: 2019, 2020, 2021, 2022, 2023 oraz 2024.
Następnie radni procedowali uchwałę w sprawie absolutorium za wykonanie budżetu w 2024 roku. Tym razem wynik był inny – 10 radnych było za, 3 przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu. Absolutorium zostało udzielone.
MB
FOTO: kard z transmisji sesji on-line
Nasz komentarz:
Janusz Chodasewicz znów nie dostał wotum zaufania. Siódmy raz z rzędu. Pierwszy w tej kadencji, ale w jego wykonaniu to już klasyk gatunku. Można powiedzieć: chłop ma stałą formę.
I nie, to nie jest żaden dramat konstytucyjny. Jak pokazuje rzeczywistość – można być burmistrzem przez pięć lat, nie dostać ani razu wotum i dalej klepać inwestycje za miliony. Można też w tym samym czasie dwa razy nie dostać absolutorium – i jakoś nikt nie rzuca się z kajdankami. Ale dzisiaj, dla odmiany, absolutorium Chodasewicz dostał. Czyli mamy klasyczny kabaret w dwóch aktach:
nie ufamy ci, ale rozliczamy cię na plus.
Rozumiesz? Bo ja nie.
W kampanii nikt z obecnych radnych go nie popierał. Każdy pchał się pod zdjęcie z Arkadiuszem Dybcem. A dziś? Ci sami ludzie dają mu absolutorium. Wotum – nie. Czyli z jednej strony: „nie chcemy cię słuchać”, z drugiej: „ale dzięki za robotę, git była”. To po co to szopka?
Tak, są rzeczy, za które Chodasewicza można punktować i trzeba:
– blokowanie ludzi na miejskich socialach (nawet w czasie powodzi – geniusz PR-u),
– olewanie dialogu z radą,
– zadłużenie, niepłacone ZUS-y w oświacie,
– koncepcje rewitalizacji zalewu, które skończyły jako foldery do szuflady.
Ale – i to boli niektórych jak drzazga w oku – to za jego kadencji Kamienna Góra przestała być betonowym skansenem. Były inwestycje, było ciśnienie. Ludzie to widzieli i dali mu drugą kadencję. A rada… no cóż. Rada dalej bawi się w symboliczne nieufanie, jakby od tego komukolwiek żyło się lepiej.
To nie jest już pytanie o Janusza Chodasewicza. To pytanie do radnych: co wy właściwie chcecie osiągnąć tym wiecznym brakiem zaufania?
Bo jeśli uważacie, że burmistrz łamie prawo – to zróbcie coś konkretnego.
A jeśli nie łamie – to może przestańcie robić z każdego głosowania personalną dramę.
Pamiętajcie, że za tę farsę płacą mieszkańcy – i to nie tylko w podatkach, ale też w jakości zarządzania miastem.
Można się nie lubić, ale robotę trzeba robić. A to, co dziś pokazaliście, to nie polityka.
To polityczka. W stylu kabaretu.
Emilia Krzemińska