Aktualności,  Regionalne

Strach przed wirusem – w sklepach pustki

WROCŁAW. Lęk mieszkańców stolicy Dolnego Śląska przed wybuchem epidemii koronawirusa jest tak duży, że sklepowe półki pustoszeją w zastraszającym tempie. – Na zakupy trzeba iść wcześnie rano, przed pracą, bo po południu zastajemy puste regały – piszą Czytelnicy ID.

Problemy z zakupem żywności i produktów higienicznych jest spory. Na dowód nasi Czytelnicy przesyłają zdjęcia z marketów na swoich osiedlach.
– Zaczęło się w sobotę 29 lutego. Ludzie masowo zaczęli wykupywać ryże, makarony, mąkę i jaja oraz papier toaletowy, podpaski, mydło – relacjonuje Marta, która mieszka na wrocławskim Brochowie. – Jakby robili zaopatrzenie do bunkra.
– Do sklepu trzeba iść przed pracą, wcześnie rano, licząc, że w nocy przyjechał jakiś towar – dodaje Piotr z Jagodna. – Po południu już nic nie ma. Rano chociaż dwa mydła kupiłem, jakiś makaron i ryż. Na mąkę nie ma co liczyć. Została tylko kukurydziana, a ja nie wiem, co z tego miałbym zrobić.
Jak dodają Czytelnicy ID, w poniedziałek 2 marca ze sklepów zaczęły znikać też woda, napoje, produkty spożywcze w słoikach i puszkach, a także prezerwatywy.
– Nie nadążam za tym, co się dzieje – przyznaje Aneta Karolek, która mieszka na Psim Polu. – Nie rozumiem zachowań ludzi, tego lęku przed koronawirusem. Sami sobie problemy stwarzamy, pustosząc póki jak na wojnę.
Według GIS i ministerstwa zdrowia, do dziś nie stwierdzono w Polsce ani jednego zachorowania na koronawirusa. Wszyscy jednak podkreślają, że prędzej czy później wirus do nas dotrze. Wielu mieszkańców w obawie przed kwarantanną robi więc zapasy.

 

 

 

Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

÷ 3 = 2