Aktualności,  Kamienna Góra,  Regionalne,  Sport

2-letni Antoś Sobecki walczy o życie. Pomóż mu wygrać!

KAMIENN GÓRA. Gdy usłyszeliśmy diagnozę na badaniach prenatalnych, maleńki Antoś był jeszcze w brzuchu. „Wasz synek ma wadę serca, jest to najcięższa ze wszystkich wad, ma połowę serduszka – to HLHS0”. Zawalił nam się cały świat. Jeździliśmy do różnych specjalistów w całym kraju, by szukać ratunku. Wszyscy potwierdzali brutalną diagnozę, a my z każdą kolejną wizytą baliśmy się coraz bardziej. To wtedy rozpoczął się nasz koszmar i niekończąca się walka o życie naszego synka.

Antoś w 7. dobie życia przeszedł pierwszą operację. Powiedziano nam, że bez niej Antoś umrze. Nie da się opisać słowami, co czują rodzice, którzy patrzą na swoje kilkudniowe dziecko z myślą, że to mogę być jego ostatnie chwile. Niestety, operacja nie powiodła się ze względu na stan zdrowia synka. Lekarze mogli tylko założyć bandingi na tętnice płucne, a mimo tego i tak doszło do komplikacji. Antoś jednej doby był otwierany 3 razy i doszło do krwotoku. Synek leżał zaintubowany prawie 2 tygodnie i walczył o każdą minutę, każdą godzinę, każdy dzień.
Przed Bożym Narodzeniem Antoś ponownie pojechał na blok operacyjny. Był bardzo wycieńczony poprzednią operacją. Jego serduszko mogło się zatrzymać w każdym momencie. Po operacji leżał z otwartą klatką piersiową przez 8 dni. Lekarze bali się, że jej zamknięcie po operacji go zabije. Był to najgorszy czas w naszym życiu. Byliśmy setki kilometrów od domu, gdzie czekała na Antosia jego siostrzyczka, która jeszcze go nie widziała. Gdy, po około 3 tygodniach, synek został przewieziony na oddział kardiochirurgi, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Mogliśmy w końcu go dotknąć, tulić, całować i cały czas z nim być. Wiedzieliśmy, że dzieli nas tylko krok od wyjścia ze szpitala.
Domem niestety nie cieszyliśmy się długo. Po miesiącu, przy kontrolnej wizycie u kardiologa znowu usłyszeliśmy miażdżące słowa: „Syn musi przejść natychmiast kolejną operację – operacje Glenna – to jest jedyne wyjście, aby go ratować”. Z wizyty kontrolnej do domu już nie wróciliśmy. Antoś został przyjęty na oddział intensywnej opieki kardiologicznej. Jego serce było w krytycznym stanie. Musiał przejść natychmiast cewnikowanie, balonowanie aorty i tętnicy płucnej. Tylko tak mógł dożyć kolejnej operacji.
30 marca Antoś znów wylądował na stole operacyjnym. Przeprowadzono operację Glena, która miała zapewnić, że słabe serduszko nie będzie traciło sił z każdym uderzeniem. Czekanie przed blokiem operacyjnym to coś, co już znamy, ale każda kolejna wizyta przeraża bardziej. Moment wybudzenia i kolejne informacje lekarzy, że nie wszystko przebiegło zgodnie z planem, a nasz mały bohater musi nabierać sił, by niebawem znów stanąć do walki.
Okazało się, że w trakcie zabiegu doszło do zwężenia aorty, przez to Antoś nie był w stanie sam oddychać i jego stan pogarszał się z godziny na godzinę. Lekarze bali się kolejnego zabiegu, ale nie było innego wyjścia. Synek znowu pokazał swoją siłę i determinację, a po 5 miesiącach walki mogliśmy pojechać do domu na dłużej.
Spędziliśmy razem piękne lato w domu. Niestety, po wakacjach nadszedł kolejny cios. „Musimy ratować jego tętnice płucne, bo ma krytyczne zwężenie”. Była to już piąta operacja. Każda odbywała się w głębokiej hipotermii z zatrzymaniem krążenia, co było bardzo obciążające dla jego już i tak chorej połowy serduszka. Wtedy synek nie miał nawet roku. Kiedy odprowadzaliśmy malutkiego na blok, nie mogliśmy złapać oddechu, a łzy zalewały nam twarze. Mieliśmy już dosyć niesprawiedliwości. Modliliśmy się o życie i zdrowie synka. Chcieliśmy, aby Antoś, przestał w końcu cierpieć i mógł cieszyć się dzieciństwem jak inne dzieci.
Synek ma teraz półtora roku. Jest cudownym, pogodnym dzieckiem. To, że rozwija się normalnie, sam chodzi po tylu operacjach, jest po prostu cudem. Spędziliśmy 6 miesięcy poza murami szpitala, tyle czasu minęło od ostatniej operacji.
W tej chwili niemal natychmiast musimy przeprowadzić drugi etap korekty serduszka. Szpital już gotowy jest szukać najbliższego terminu dla Antosia.
Jesteśmy przerażeni, bo małe serce wciąż nie bije prawidłowo. Dźwięk szpitalnych maszyn znamy lepiej niż tykanie zegara. Błagamy, bo bez Was to się nie uda. Błagamy, bo wiemy, że z Waszą pomocą Antoś przezwycięży trudności i tym razem. Kochamy go bezgranicznie i bezwarunkowo. Nigdy się nie poddamy i będziemy walczyć o niego do ostatniego oddechu. Nigdy nie przestaniemy wierzyć, że przyjdzie dla nas czas spokoju. Kochani, pomóżcie nam zawalczyć o życie naszego synka.
Mamy czas TYLKO DO KOŃCA GRUDNIA, by zebrać środki na drugi etap operacji w Genewie. Lekarze nie pozostawiają złudzeń. Zmasakrowane serduszko naszego synka musi być zoperowane tuż po Nowym Roku, a my nie jesteśmy nawet w połowie drogi, by zebrać pieniądze na operację. Umieramy ze strachu!
Błagamy o ratunek! Inaczej serduszko Antosia zatrzyma się na zawsze, a my stracimy nasz skarb!

\Zrozpaczeni Rodzice

To serduszko chce bić! Pomóż – wesprzyj zbiórkę!

www.siepomaga.pl/antos-serduszko

 

Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

19 + = 23