_temat_dnia,  Aktualności,  Kamienna Góra,  Regionalne

Burmistrz odpowiada na nasz tekst

Polemika do tekstu: Burmistrzu, dlaczego się nas wstydzisz?

Tekst o tytule jak wyżej aż kipi od emocji, z czym Pani redaktor się nie kryje. W palecie uczuć, którymi obdarzyła mnie i podległych mi pracowników, na pierwszy plan przebija się głęboka niechęć (delikatnie mówiąc). Z pozoru do tego, co zrobiliśmy z Zalewem Kultury i wizytą delegacji miast partnerskich, w rzeczywistości do całokształtu naszej działalności w sferze promocji i kultury. Z artykułu aż bije w oczy nieskrywana osobista uraza do mnie i dyrektora CK. To zapewne ona przesłoniła Autorce obiektywne spojrzenie na problem. Myślę więc, że warto, by Czytelnicy ID poznali inne konteksty tak mocno skrytykowanych przez red. Krzemińską z „niezależnej prasy” spraw.
Dziwi się Autorka, dlaczego zrobiliśmy otwarcie CK z udziałem Czechów i Niemców. Dziwi się, chociaż tłumaczyłem Pani redaktor długo, dlaczego tak się stało. Otóż nasi zagraniczni partnerzy byli zapraszani już rok wcześniej, ale plany pokrzyżowała nam wszystkim pandemia. W tym roku wizyta mogła się odbyć, a za jej organizacją przemawiały istotne powody. Wśród nich mijające w tym roku ćwierć wieku współpracy z Trutnovem i 26 lat partnerstwa z francuskim Vierzon. Delegacja z Vierzon ostatecznie nie przyjechała, gdyż kilka dni wcześniej doszło tam do zmiany mera i nowa Pani mer nie mogła nas odwiedzić. Nie dojechali także goście z Wolfenbuettel z powodu choroby burmistrza. Byli jednak Niemcy z Bitterfeled-Wolfen i Czesi z Dvur Kralove i Trutnova. Ucieszył mnie zwłaszcza przyjazd reprezentantów Trutnova, bo współpraca z tym miastem od pewnego czasu kulała. Chcąc wizycie miast partnerskich nadać właściwą rangę, zaprosiłem ich włodarzy do symbolicznego przecięcia wstęgi w CK. To był, podkreślam, symboliczny gest, który – jestem o tym przekonany – dobrze się przysłuży rozwijaniu dalszych kontaktów.
Dlaczego nie zaprosiliśmy na tę uroczystość mieszkańców? – dziwi się znów Autorka artykułu. Bo naprawdę CK działa od roku i mieszkańcy dobrze o tym wiedzą. Już widzę, jaka krytyka by na nas spadła, gdybyśmy kamiennogórzan zapraszali teraz na otwarcie.
Dużo więcej pretensji do mnie i dyrektora Piotra Oskwarka ma red. Krzemińska z powodu Zalewu Kultury. A to, że ludzi było mało, a to, że strefa gastro słabiutka, a to że w tzw. namiocie VIP gościłem wspomniane delegacje. Frekwencja? No cóż, sam chciałbym, żeby było więcej ludzi. Pogoda jednak tym razem nie dopisała, choć wykonawcy naprawdę byli markowi. Piszę „markowi”, bo i Zalew Kultury ma się w przyszłości stać imprezą, z którą wielu mieszkańców Dolnego Śląska będzie kojarzyło Kamienną Górę, czyli festiwalem o uznanej marce. Nim to się stanie, trzeba lat pracy i zbiorowego wysiłku wielu ludzi. Castle Party w Bolkowie, które odbywało się w tym samym czasie co nasz Zalew Kultury, pracowało przecież na swoją pozycję dziesięciolecia. Warto dodać, że i tam, i u nas skupia fanów muzyki niszowej. Nigdy więc nie będzie festynem jak nasze Dni Miasta. To są i mają być całkiem inne klimaty.
Co do strefy gastronomicznej uważam, że w kolejnych latach trzeba ją wzmocnić. Z kolei namiot VIP oczywiście zlikwidować (już na sierpniowych Dniach Kamiennej Góry go nie będzie). Dlaczego zatem pojawił się podczas Zalewu? Bo naszym gościom winni byliśmy kolację. A jednocześnie chcieliśmy pokazać im koncert. Za ten niewinny i nie zauważany w poprzednich latach gest zebraliśmy od Autorki cięgi jak za najcięższe przestępstwo. Ale OK, namiotu w przyszłości nie będzie. Zapiszmy to wspólnie jako sukces na konto „niezależnych mediów”.
Kilka dużych akapitów Pani red. poświęciła dyrektorowi CK, nazywając go złośliwie Impresario. Oj, niedobry to wg Autorki człowiek. Na dowód przytacza opinie wolontariuszy ze Stowarzyszenia Lepsze Dziś, którym odmówił nagłośnienia ich ostatniej imprezy. Tłumaczenia, że drogiego i objętego dofinansowaniem sprzętu nie może wynieść poza CK, nie przekonały młodych aktywistów i Pani redaktor również. (Na szczęście zgodnie z prawdą napisała, że miasto nie zostawiło wolontariuszy bez wsparcia i zapłaciło za nagłośnienie). Z akapitów poświęconych Piotrowi Oskwarkowi wyziera już nie zwykła niechęć, ale – nie boję się tego słowa – nienawiść. Współczuję dyrektorowi, którego Autorka wręcz goni do roboty. I wypomina mu, za czyje pieniądze pracuje.
Wątek pieniędzy jest niemal osnową całego tekstu. Widać, jak Pani redaktor jest wręcz wstrząśnięta ich złym wydawaniem. (Zapewne inni wydawali je lepiej, bo np. w roku 2012 za Dni Miasta zapłacili „skromne” 235 tys. zł). Na dowód, że nie tylko ją to bulwersuje, Autorka przytacza wpis z Facebooka jednej z mieszkanek. Pojawia się w nim zarzut, że na zalewie gościłem siebie i naszych partnerów z zagranicy „za kasę podatników”. To demagogiczne stwierdzenie ma wywołać u Czytelnika poczucie krzywdy, której to sprawcą jestem ja. Otóż mam jedną na to odpowiedź: wszystko, co robię w mieście, robię za pieniądze podatnika. I bezstronni kamiennogórzanie widzą, że je do miasta ściągam skutecznie. Będę nieskromny i przypomnę: ponad 55 mln zł w niespełna 4 lata. Ktoś u nas może pochwalić się lepszym wynikiem?
Na koniec smutna refleksja. Rozumiem, że nasza praca (burmistrza i urzędników) nie zawsze musi się spotykać z aplauzem czy chociażby akceptacją. Wiadomo, jeszcze się taki burmistrz czy dyrektor nie urodził, który by wszystkim dogodził. Niemniej czasem chciałoby się dostać dobrą ocenę nawet od „niezależnych mediów”. Tymczasem z ubiegłotygodniowych ID dowiedzieliśmy się, że wszystko ale to wszystko zrobiliśmy źle. Nic tylko zapaść się pod ziemię. Albo założyć pokutny worek i na kolanach zasuwać do Canossy. Nie zamierzam, Pani redaktor. Zamierzam jednak nadal kupować co czwartek ID. W nadziei, że tak dogłębnie i krytycznie jak wobec Kamiennej Góry zajmie się Pani dokonaniami innych samorządów. Bo dotychczas u niektórych wyremontowanie 10 metrów chodnika urastało w ID do rangi dzieła wartego nagrody Nobla.
Janusz Chodasewicz
Burmistrz Kamiennej Góry

Od autora:
Ależ Pan się odkleił. Aż boli, kiedy czyta się Pańską polemikę – wyszedł Pan z wprawy. Osiemnaście lat sączył Pan jad tydzień w tydzień z ostatniej strony i niekiedy zgrabne to było, a nawet zabawne, ale z czasem stało się nudne i – niestety – takie zostało.
Za mocno weszło Panu ulubione powiedzenie „na dziesięciu ośmiu jest głupszych ode mnie”. Z polemiki Pańskiej jasno bowiem wynika, że głupi jesteśmy wszyscy – my, mieszkańcy, a Krzemińska w szczególności. Pan zaś jest Słońcem Kamiennej Góry. Zero refleksji, zero pokory. Tylko pogarda.
Do brzegu. Co do całokształtu działalności w sferze promocji i kultury, robiąc drugą edycję niszowego festiwalu, który ma zasłynąć w kraju, warto było zacząć od sprawdzenia kalendarza. Termin wspomnianego Castle Party był znany od wielu miesięcy. Zorganizowanie w tym samym czasie imprezy nad zalewem to po prostu organizacyjna żenada, za którą odpowiada Pan, Impresario i wydział promocji. Dodam jedynie, że Castle Party liczy 28 lat,i pojęcia nie mam o jakich „dziesięcioleciach” Pan prawi.
Kolejna sprawa to sprzęt nagłośnieniowy CK, o którym z uporem maniaka mówi Pan, jak o telefonie stacjonarnym, którego nie można użyć w terenie, bo kabel za krótki. Nie sądzę przy tym, by uwierzył Pan w te głodne kawałki, które ktoś Panu opowiada. Sprzęt nagłośnieniowy można z CK nie tylko wynieść, ale nawet go wypożyczyć. Nie można tylko na tym zarabiać – to wszystko. Dlaczego CK jest obecnie wygodniej wynająć firmę nagłośnieniową niż użyć własnego sprzętu w terenie, musi Pan pytać Piotra Impresario Oskwarka. To specjalista w tej dziedzinie, prawda? A propos, to ile razy CK i jednostki podległe miastu wypożyczały sprzęt nagłośnieniowy i ile to kosztowało od stycznia 2021 roku? Pytałam o to już ponad tydzień temu. Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi, podobnie, jak o koszty podjęcia delegacji zagranicznych gości. Zdążył Pan jednak znowu zanurzyć się w odmętach przeszłości i przypomnieć, ile to dawniej wydano na dni miasta. Trochę słabo u Pana z transparentnością.
I, bardzo proszę, niech mnie Pan nie mierzy swoją miarą i nie opowiada o „wyzierającej ze mnie nienawiści” do kogokolwiek. Jeżeli woli Pan żałować jednego impresario, który nie ogarnia, a nie żal Panu tysięcy wyborców – mieszkańcy przy urnie wyborczej zadbają, by Panu ulżyć w cierpieniach.
Emilia Krzemińska

Od wydawcy:
Szanowny panie Burmistrzu.
Z chwilą, gdy objął pan funkcję Burmistrza, Janusz Chodasewicz – jako osoba prywatna – na czas pełnienia funkcji przestał istnieć. Cokolwiek pan zrobi, powie, czyni to pan jako osoba publiczna. Wprowadzenie narracji Krzemińska vs. Chodasewicz i podlegli mu pracownicy, nie ma więc racji bytu. Zamiast reagować emocjonalnie, formułując w niewybredny sposób niechęć do jedynego – tak, jedynego niezależnego medium w regionie – bez cudzysłowu – warto pokusić się o refleksję. Przypomnę pewne powiedzenie: „broni się tylko winny”. ID reprezentuje interes mieszkańców, wyborców – nie władzę. O działaniach władzy każdego szczebla piszemy otwarcie i obszernie, bez względu na pozytywne czy negatywne strony jej działalności. W swojej „polemice” raczył pan przytoczyć własne słowa, które ukazały się w tekście tego samego numeru. Jeśli coś więcej można zrobić w kwestii obiektywizmu, proszę o sugestie.
Panie Burmistrzu, nie jest pan już dziennikarzem i raczej nie będzie. Pora przywyknąć do faktu, że władzy zawsze ktoś będzie patrzył na ręce. My na pewno.
Leszek Krzemiński
wydawca ID Informacje Dolnośląskie

 

Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

1 × = 8