Aktualności,  Kamienna Góra

Dom podparty belkami, życie na walizkach. Lokatorki z Katowickiej 7a nadal czekają na mieszkania zamienne

KAMIENNA GÓRA. Minęło pół roku od chwili, gdy urząd miasta poinformował Dalię Wędłowską i Agnieszkę Tomasiak, że wkrótce będą mogły przeprowadzić się do mieszkań zamiennych. Wciąż jednak mieszkają w budynku przy ul. Katowickiej 7a w Kamiennej Górze – nieruchomości w stanie technicznym tak złym, że wymagała natychmiastowego zabezpieczenia konstrukcji. Dom wsparto od zewnątrz drewnianymi belkami, a wewnątrz ostemplowano stropy – i to właśnie nad tymi stemplami mieszkają kobiety, które od miesięcy żyją na kartonach i walizkach.

Choć nowe lokale zostały im już przyznane, wymagają one generalnego remontu. Lokatorki oczekują, by standard przyszłych mieszkań odpowiadał temu, który na własny koszt stworzyły przez lata w obecnych lokalach.

– Każda z nas wydała ponad 200 tysięcy złotych, by żyć w godnych warunkach. Wszystko robione z myślą, że to nasze miejsce do życia, choć wynajmowane od miasta – mówi Dalia Wędłowska.

Remonty zamiennych mieszkań nie ruszyły z prostego powodu – brak środków w budżecie. Gmina zwróciła się o wsparcie finansowe do Banku Gospodarstwa Krajowego. BGK pozytywnie rozpatrzył wniosek, jednak środki nie zostały jeszcze uruchomione. Według wstępnych prognoz pieniądze mogą pojawić się w lipcu.

– Część mieszkańców tego budynku już przenieśliśmy. Te dwie lokatorki muszą jeszcze chwilę poczekać, aż BGK fizycznie przekaże nam środki – mówi Paweł Fryc, zastępca burmistrza Kamiennej Góry. – Budynek jest zabezpieczony, ale w najbliższym czasie zlecimy dodatkową ekspertyzę, by sprawdzić, czy jego stan nie uległ pogorszeniu.

Tymczasem dla dwóch kobiet sytuacja jest nie tylko uciążliwa, ale i niebezpieczna. Budynek był podtopiony przez ubiegłoroczną powódź. Dziś kobiety boją się, że nie zdążą się wyprowadzić – i że dom zawali się, zanim ktokolwiek zdąży im pomóc.

– Zrobiłyśmy wszystko, by żyć jak ludzie. To nie nasza wina, że właściciel – czyli miasto – przez lata nie dbał o swój majątek – mówią zgodnie Dalia Wędłowska i Agnieszka Tomasiak.

Problem przy Katowickiej 7a to dziś również gorzka lekcja dla samorządu. Z wieloletnimi zaniedbaniami muszą mierzyć się obecne władze miasta – burmistrz Janusz Chodasewicz i jego zastępca Paweł Fryc. Obaj przyznają, że skala degradacji budynku jest poważna, ale zapewniają, że lokatorki nie zostaną pozostawione same sobie. Zapewniają, że danego im słowa dotrzymają, lecz potrzeba czasu na realizację.
MB




Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

÷ 10 = 1