OGORZELEC/POWIAT KAMIENNOGÓRSKI. Czy nowoczesne, ciche, elektryczne auta w stu procentach zastąpią te spalinowe? Prezes Kopalni Ogorzelec Andrzej Kręcichwost uważa, ze to kwestia czasu. Będzie jak ze smartfonami. Dlatego już teraz Kopalnia Ogorzelec testuje nowy tabor. W ten sposób poszukuje rozwiązań, aby maksymalnie ograniczyć oddziaływanie na środowisko, zmniejszyć uciążliwość dla mieszkańców. – Pewnie, że chcielibyśmy kruszywo wysyłać bluethoothem, ale nie ma takiej możliwości, przynajmniej na razie – uśmiecha się Kręcichwost.
Kopalnia zdecydowała się na testy aut, które są widoczne, a których nie słychać. Jak ciężki sprzęt radzi sobie w terenie górskim i czy ma szansę zostać w Ogorzelcu na dłużej?
– To jest w zasadzie druga marka, którą testujemy. Pierwszym autem było Volvo, teraz będziemy przeprowadzać analizę. Drugie auto, które jeździ dla nas to Scania. Skąd pomysł? Chęć ograniczenia emisji i hałasu. Chcemy zweryfikować te informacje, które przekazują producenci. Te dwie marki zdecydowały się na testy właśnie u nas, w trudnym terenie, górskim – mówi prezes Kopalni Ogorzelec, Andrzej Kręcichwost.
Zakład ma oczywiście na względzie warunki ekonomiczne. Weryfikuje, czy takie ciągniki są opłacalne dla przedsiębiorców. Bo kopalnia pracuje przecież po to, aby zarabiać i płaci
swoim pracownikom. Prezes podkreśla, że jego tabor nie tylko jeździ, ale ma też ogromny wpływ na infrastrukturę drogową. Płacąc podatki zakład dokłada również do poprawy infrastruktury, z której korzystamy my wszyscy. W kopalni obowiązuje bardzo zdrowe podeście do tematu. Ekonomia jest na pierwszym planie i to właśnie jest pilnowane. Obieg pieniędzy jest przecież zamknięty.
– Na krótkich dystansach samochody generują większe zużycie paliwa niż na trasie, a my poruszamy się na odcinku Ogorzelec – Kamienna Góra. Weźmy także pod uwagę, że auta te jeżdżą w terenie górskim, co ma ogromne znaczenie. Pierwszy, ważny wniosek. Trzeba będzie zainwestować sporo czasu i środków w edukację kierowców. Ekonomiczna jazda. Wykorzystanie rekuperacji – odzyskiwanie energii podczas zjazdu z góry. To nie są hybrydy, to są auta w pełni elektryczne. Posiadają spore akumulatory, przez co są o około dwie tony cięższe od ciągników siodłowych standardowych – dodaje Kręcichwost.
Umiejętność operowania gazem ma kluczowe znaczenie.
– Na podstawie tych wstępnych testów zauważamy, że można jeździć tak samo, jak i samochodem spalinowym, czyli szybko z dużym zużyciem, ale można jeździć optymalnie sprawnie, wykorzystując potencjał, jaki daje właśnie silnik elektryczny- duży moment obrotowy w krótkim okresie. Kwestią istotną, na której bardzo nam zależy jest właśnie brak emisji hałasu – stanowczo podkreśla prezes kopalni.
W zasadzie jest on generowany tylko poprzez opory toczenia, opory powietrza. Takie duże auto jest praktycznie niesłyszalne. Słychać je, gdy wpada w jakieś nierówności, które są na drodze.
Ekologiczny środek transportu to nie tylko ciągnik, ale również naczepa. Trzeba mieć zatem na uwadze, aby ta starszej generacji nie generowała kosztów. Trzeba zatem zakupić pojazd w całości, z nowocześniejszą naczepą.
Prezes ma świadomość, że wdrażanie takiego taboru to cały proces. Jeśli zdecyduje się na wymianę to docelowo wymieni całą flotę, ale nie od ręki, bo tak się nie da. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.
– Podjęliśmy to ekologiczne wyzwanie. Wiemy, że chcemy iść w nowe technologie, tym bardziej, że one wcześniej czy później i tak wejdą do powszechnego użytkowania. Tak, jak to było ze smartfonami. Steve Jobs wymyślił smartfon dużo wcześniej, zanim się pojawił na rynku, tylko, że on na początku nie przyjął się. Trzeba było po prostu czasu, żeby nasza świadomość dorosła do tego, żeby te nowoczesne urządzenia, inne od tych powszechnych, już używanych, miały masowe zastosowanie. Z autami będzie podobnie. Uważam, że to jest tylko kwestia czasu. My idziemy małymi krokami, ale nastawiamy się na działalność długofalową. Mamy koncesję na wydobycie do ponad 2050 roku -wyjaśnia Andrzej Kręcichwost.
Właściciel kopalni nie zakłada innej opcji, chce prosperować, ale zgodnie z obecnymi trendami i oczekiwaniami lokalnej społeczności. Teraz eko to nie tylko transport kolejowy, z którego i ta kopalnia już korzysta. Kolej wozi duże masy w relatywnie krótkim czasie.
Kopalnia funkcjonuje nie tylko w Ogorzelcu. Na terenie Kamiennej Góry użytkuje bocznicę kolejową. Póki tu jest to chce z mieszkańcami żyć w zgodzie, także robi wszystko, aby ta działalność była jak najmniej słyszalna, odczuwalna.
– My staramy się zrozumieć naszych sąsiadów i wychodzimy na tyle naprzeciw, na ile tylko możemy, na ile pozwala technologia. Mam świadomość, że nie wszystko da się od razu zrobić. Taka jest rzeczywistość. Też chcielibyśmy kruszywo wysyłać bluethoothem, ale na dzień dzisiejszy takich możliwości nie ma. Także kruszywo musi wyjeżdżać ciężarówkami, koleją – tłumaczy prezes kopalni.
Cała flota kopalni to około 10 samochodów. Czy elektryki zastąpią wszystkie, a takie jest marzenie prezesa, zależy również od tego, jaki będzie popyt na rynku na kruszywo. Może być tak, że on spadnie i kopalni wystarczą 3 auta.
A co na to główna księgowa, czy mówi do prezesa: „chłopie, zatrzymaj się, nie kupuj zabawki, czas, kiedy miałeś zabawki przerobiliśmy, jak miałeś kilka lat, bo to się nie będzie opłacało…”
– Księgowa jest stanowcza. Odpowiada mi: „fajnie, że masz takie pomysły, ale najpierw policzmy, zobaczmy, jak jazda nową flotą przełoży się na wydatki. Aspekt ekonomiczny przy podejmowaniu ważnej dla kopalni decyzji będzie przeważał, przy czym, co mocno podkreślam, trudno jest przeliczyć na pieniądze aspekt społeczny – mówi stanowczo Andrzej Kręcichwost.
Na szczęście są różne formy finansowania takich zakupów: wynajmy długoterminowe, leasing, zakup ze środków własnych, dotacja z funduszy europejskich na ograniczenie emisji.
Podstawą przy podejmowaniu decyzji jest klarowna informacja, czy te auta w naszym terenie górzystym po prostu sobie poradzą. Nie chodzi o to, aby auta codziennie wracały na holu albo, aby prezes wyłącznie patrzył na nie przez okno. Auta te mają przynosić założony przychód. Testy zaczęły się w idealnym czasie: temperatura poniżej zera, śnieg, błoto pośniegowe. Kierowcy cały czas sprawdzają, jak akumulatory zachowują się.
Za takie testy nie płaci się producentowi. Nie każdy jednak auta na jazdy próbne otrzyma. Sporo jest najpierw uzgodnień. Producenci weryfikują, badają, czy firma jest potencjalnym kupcem. Takie „wyświechtane” po testach samochody albo zostają już u testującego albo wracają do producenta. Mogą być sprzedane, ale zdarza się, ze są złomowane.
Jak kierowcy kopalni podeszli do tematu? Jak przy każdej zmianie. Jedni z optymizmem i spokojem, a drudzy po prostu uważają, że prezes wydziwia, bo ten „system”, który funkcjonuje jest dobry i zmiany nie są potrzebne. Jest dźwignia zmiany biegów i tyle. Po co automat i to w dodatku elektryk? Ale prawda jest taka, jak uważa Kręcichwost, jak ktoś raz spróbuje automatu to nie chce wsiadać za kierownicę manuala.
Kopalnia Ogorzelec wydobywa skałę metamorficzną, którą jest amfibolit, z przeznaczeniem na kruszywa drogowe i kolejowe, również do budownictwa kubaturowego czyli drogowo – mostowego. To taka kopalnia średnia pod względem wydobycia. Przy wydobyciu, w transporcie, w biurach pracuje około 100 osób.
Czy kopalnia bardzo niszczy środowisko? Prezes stanowczo twierdzi, że nie. Kopalnia wydobywa surowiec, którym poprawiana jest infrastruktura, przez co można jeździć szybciej, zmniejszając w ten sposób emisję spalin. Kręcichwost uważa, że jeżeli są złoża w danym miejscu to powinno się je eksploatować. Ważne, aby teren po wydobyciu zrekultywować. Są różne pomysły. W byłej kopalni może powstać baza rekreacyjna, edukacyjna. Zalane są znakomitym zbiornikiem retencyjnym.
RASTER:
O wstępną ocenę takich aut pytamy Piotra Cygankiewicza, kierowcę testowego Scanii.
Ten elektryk jest dużo mocniejszy od zwykłej standardowej ciężarówki. Ten egzemplarz ma dokładnie 360 kilowatów, czyli około 490 koni. Naprawdę daje sobie radę! Ma inny moment obrotowy. Ma momentalne przyspieszenie, bardzo dużą siłę, dużo lepszą niż spalinowy silnik. Nie potrzebuje też tylu biegów, bo tu mamy skrzynię 4 – biegową, a nie 12 lub 14 – biegową. Ten samochód dużo myśli razem z kierowcą, ale nie za kierowcę, podpowiada wiele rzeczy. W zasadze jeździ się nim jak zwykłym ciągnikiem.
Auto jest ciche, ale rzuca się w oczy. Dużo ludzi się za nim ogląda się. W aucie jest zestaw czujników martwego pola. Auto posiada kamery. Na ekranie jest wszystko pokazane, czego potrzebuje kierowca. Samochód z przodu ma czujnik najazdowy – w momencie, kiedy ktokolwiek pojawi się przed maską, samochód błyskawicznie informuje. Jeżeli kierowca nie zareaguje to samochód awaryjnie zatrzyma się. Tak samo jest z poprzedzającym zatrzymanym pojazdem. Wówczas ciągnik sam wyhamuje. Nigdy w nikogo nie wjedzie. Jest to bardzo myślący i dobry komputer, ale level niżej od sztucznej inteligencji.
(buz)







