MARCISZÓW. Na komunalnym cmentarzu w Marciszowie kończą się miejsca do pochówku. Gmina chciała skorzystać z pobliskiej działki parafii i przejąć ją nieodpłatnie. Mimo że biskup jest na tak, proboszcz chce gminie sprzedać działkę. Rzeczoznawca wycenił ją na 120 000 zł, tymczasem ksiądz żąda… pół miliona złotych.
Samorząd od dłuższego czasu próbuje znaleźć rozwiązanie problemu, jednak sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana. Gmina ma co prawda swoją działkę, którą mogłaby przeznaczyć na rozbudowę cmentarza, jednak uniemożliwia to przebiegająca przez teren magistrala wodna.
Obok cmentarza znajduje się działka należąca do parafii. Wójt Wiesław Cepielik – jeszcze za życia poprzedniego proboszcza – ustalił, że parafia przekaże gminie teren nieodpłatnie, co pozwoliłoby na poszerzenie komunalnej nekropolii. Niestety, śmierć proboszcza zmieniła sytuację. Nowy ksiądz, choć z wójtem rozmawia, nie jest skory do oddania działki za darmo.
– Biskup również nie chce od samorządu żadnej opłaty, prosi jednak, bym w tej sprawie porozumiał się z naszym proboszczem – wyjaśnia wójt Cepielik. – Ksiądz zaproponował, że w zamian za działkę chciałby, żebyśmy jako samorząd wyremontowali na jego terenie drogę i postawili oświetlenie. Nie możemy jednak wydawać środków publicznych na inwestycje na nie naszym gruncie – dodaje.
Z powodu braku porozumienia, wójt zwrócił się o pomoc do gminnego rzeczoznawcy, który wycenił działkę kościelną na około 120 000 złotych. To jednak nie satysfakcjonuje proboszcza, który za ziemię żąda… pół miliona złotych. Zapytany przez dziennikarza o powód tak wysokiej ceny oraz dalszy rozwój sprawy, proboszcz ks. Marcin Kaluta stwierdził, że czeka teraz na ruch gminy i odmówił dalszego komentarza.
Wójt Cepielik przyznaje, że sytuacja jest bardzo trudna.
– Jaki my możemy wykonać ruch? – pyta retorycznie. – Nie możemy inwestować w remonty na terenach kościoła środków gminnych, pozostaje nam wykup tej ziemi pod cmentarz. Cena zaproponowana przez księdza jest irracjonalna. Mam wycenę rzeczoznawcy na 120 000 zł, w jaki sposób miałbym uzasadnić Regionalnej Izbie Obrachunkowej, że wydałem niemal cztery razy tyle? To tak nie działa – tłumaczy wójt.
Problem jest palący, ponieważ według wójta miejsca na pochówki wystarczy na około dwóch lat. Proces przygotowania nowego terenu pod cmentarz jest czasochłonny, co dodatkowo komplikuje sytuację.
– Jeżeli nie dojdę do konsensusu z proboszczem, wybiorę się do biskupa z prośbą o wsparcie – zapowiada wójt Cepielik. – Liczę, że znajdę zrozumienie.
Do sprawy wrócimy, gdy pojawią się nowe informacje.
MB
FOTO: ilustracja/pixabay.com