Aktualności,  Kamienna Góra,  Regionalne

Miasto na dnie. Tylko nie mówcie ID

KAMIENNA GÓRA. – Sytuacja finansowa miasta jest tragiczna. Pilnie potrzebujemy emisji ponad 4 000 000 zł w obligacjach, bo nie ma pieniędzy na bieżące funkcjonowanie – usłyszeli radni na spotkaniu w ratuszu we wtorek 8 sierpnia. Fatalne wieści przekazali radzie nie ojciec miasta, nie jego zastępca, ale sekretarz urzędu i zastępczyni skarbniczki. – Chciałbym prosić, by dzisiejsze ustalenia zostały między nami, żeby nie trafiły do mediów pani redaktor, żeby szumu nie było zaraz – poprosił sekretarz.
Tymczasem w mieście, które nie ma na chleb, jutro (piątek 11 sierpnia) starują trzydniowe Dni Kamiennej Góry za kilkaset tysięcy złotych.

Tekst ukazał się w numerze 31/2023 drukowanego ID.

Radni szli na spotkanie w pałacu w przekonaniu, że obecny na nim będzie burmistrz Janusz Chodasewicz lub przynajmniej jego zastępca Paweł Fryc. Tymczasem czekali na nich sekretarz urzędu Radosław Łukasiński i zastępczyni skarbniczki Beata Światłowska.

Tylko jej nie mówcie…
– Padły słowa, że miasto jest w krytycznej sytuacji finansowej, że nie ma pieniędzy, że pilnie trzeba wyemitować kolejne papiery wartościowe, bo na pensje nie będzie, na bieżące utrzymanie nie będzie, na nic nie będzie – mówią rajcy w rozmowie z ID. Mówią, choć mówić im… zakazano.
– Padły słowa, że spotkanie jest wewnętrzne, żeby nie kontaktować się z panią redaktor, z pani mediami (chodzi o red. nacz. ID/id-24.pl Emilię Krzemińską – przyp. red.), żeby szumu niepotrzebnego nie robić, mówił sekretarz – przytaczają radni. Wielu z nich oburzył fakt cenzury na temat przecież nie prywatnych pieniędzy sekretarza, ale środków samorządu, pieniądza publicznego.

Gdzie jest burmistrz?!
Oburzyło ich także to, że na spotkaniu nie zjawił się ani ojciec sternik, ani jego zastępca, a do radnych wypchnięci zostali urzędnicy. Twierdzili, że w ratuszu dopiero dwa miesiące temu się połapali, że w finansach pałacu jest tak źle.
– To o co tu chodzi? Przecież burmistrz mówił do niedawna, że na wszystko nas stać, że na wszystko mamy pieniądze, a nagle nie ma na nic. Nagle trzeba znowu pilnie „drukować”, żeby było na podstawowe potrzeby? – pytają oburzeni radni. – Gdzie jest burmistrz?! Dlaczego nie ma odwagi sam przyjść do nas i otwarcie rozmawiać o stanie finansów miasta?!
Pytania o szefa Kamiennej Góry pozostały bez odpowiedzi. Tak jak nasze telefony. Burmistrz po prostu ich nie odbiera.

Pokażcie papiery bez cenzury!
Na przedziwnym wtorkowym spotkaniu radni postawili się urzędnikom.
– Nie ma mowy o jakichkolwiek obligacjach, dopóki nie pokażecie wiarygodnych danych o stanie finansów miasta! Pokażcie rzetelne dane o zadłużeniu, szczegółowo: Spółka Mieszkaniowa, wspólnoty, wykonawcy, Sanikom, ZUS, Tauron, PGNiG, wypłaty, socjal, spłata kredytów i obligacji!
Rajcy upominają się w końcu o kwestie podstawowe, jak dostęp do informacji tak, by i oni, i opinia publiczna mieli świadomość, w jakim punkcie znajduje się Kamienna Góra. Czy jest to już totalne dno czy jeszcze się wyratujemy.
– Na spotkaniu nie było o tym z kim rozmawiać – mówią radni. – Pytaliśmy o koszt Dni Kamiennej Góry, bo jak nie ma się pieniędzy, to się takich imprez nie robi. Ani sekretarz, ani skarbniczka nie znali kosztu poniesionego na święto miasta. Sekretarz powiedział, że na wodzie mineralnej w ratuszu oszczędzają, na prądzie są oszczędności. Myśmy nie wiedzieli, czy śmiać się, czy płakać – relacjonują rajcy. – Dodał natomiast, że miasto nie ma zamiaru rezygnować z inwestycji już zaplanowanych, ale musi mieć na wydatki bieżące.

I na to w trybie pilnym ojciec grodu chciałby wyemitować 4 300 000 zł obligacji komunalnych. Sam jednak w tej sprawie niewiele może. Potrzeba, by rękę „za” podniosła rada. Nie pojawiając się na wtorkowym spotkaniu burmistrz kolejny pokazał, jak bardzo instrumentalnie traktuje to gremium. Jak „maszynkę do głosowania”.
Do sprawy wrócimy. Tylko nie mówcie nikomu.
EK

Nasz komentarz:
Szanowni Czytelnicy, Panie Burmistrzu.
Część mieszkańców, na szczęście niewielka, odsądzała nas od czci i wiary, że nieustannie czepiamy się burmistrza, że taki dobry gospodarz, tyle robi dla miasta, należy chwalić, a nie ganić. Rolą dziennikarzy jest szukać dziury wszędzie, docierać tam, gdzie nie wypada, nie wolno i przekazywać mieszkańcom wiedzę, której nie posiedliby nigdy. Nie jest to bynajmniej małpia złośliwość, to jest rzetelne podejście do roli i szczególnej misji.
Nie chcieliście wierzyć, to teraz macie jak na dłoni. Zaległości w płatnościach, brak pieniędzy na bieżącą działalność (sic!). Nadal nie wierzycie?

Panie Burmistrzu, brakiem odwagi wykazał się Pan już wielokrotnie, teraz pańskie zachowanie ociera się o tchórzostwo. Wysłać na arcyważne spotkanie z radnymi trzecią ligę urzędników, którzy nie dysponują nawet elementarną wiedzą niezbędną do dyskusji o pańskich zakusach na kolejną kasę – to szczyt hipokryzji, delikatnie rzecz ujmując, o szacunku do radnych nie wspomnę.

Spodziewam się, że nie chciał Pan, żeby z ust Pana lub zastępcy padły słowa: „Tylko nie mówcie…”. Tak zachowuje się były dziennikarz?! Powszechnie wiadomo, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, czyżby jednak owo miejsce miało wpływ także na zasób pamięci? Zapomniał Pan, czym zajmują się niezależni dziennikarze? Wyszkolił Pan świetnych dziennikarzy, a teraz zamierza ich Pan cofać w rozwoju? Doskonale Pan wie, że to niemożliwe. Będą szukać, drążyć, by zdobyć cenną wiedzę i przekazać ją mieszkańcom, wyborcom. Żaden urzędnik niższego szczebla nie ośmieliłby się wypowiedzieć tych słów na własną rękę, bez instrukcji od Pana. Pytam więc, co jeszcze ma Pan do ukrycia i o czym nie może się dowiedzieć „ta pani z ID”? Panie Imperatorze, nie ma pan Pretorian, to tylko jeden z Pana problemów, na własne zresztą życzenie.

Może odpowie Pan publicznie, czy spłacił Pan już zobowiązania finansowe wynikające z zadłużenia RTI? Jeśli tak, to kiedy? Minęły ponad cztery lata od zamknięcia firmy. Opieramy się wyłącznie na dostępnych dokumentach. Był czas, kiedy niemal wszyscy chcieli Panu pomóc. To minęło bezpowrotnie. Skutecznie zraził Pan do siebie tych, którzy mogli i chcieli z Panem wspólnie działać, bardzo mocno Pan na to pracował. Te skandaliczne słowa, wypowiedziane podczas spotkania z radnymi, długo jeszcze będą funkcjonować w przestrzeni publicznej, stanowiąc swoiste memento.

RTI+ już nam Pan zafundował, tyle, że na wiele większą skalę. Tak, Pan. Wszędzie słychać tylko, ja, ja, ja. Pan bierze odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w mieście i ratuszu. Problem w tym, że Pan opuści fotel, a z długami będą zmagać się wszyscy mieszkańcy, przez długie lata. Długi po RTI spłaca Pan sam – ratuszowe, autorstwa Janusza Chodasewicza, spadną na nasze głowy.
Wszyscy mieszkańcy mają prawo wiedzieć, jaki jest stan finansów ich miasta. Po raz kolejny powtarzam, to nie jest prywatny folwark Janusza Chodasewicza, został Pan tylko wynajęty jako menadżer. Nic ponad to.
Leszek Krzemiński

Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

2 × 1 =