_temat_dnia,  Aktualności,  Regionalne,  Sport

Rodzice z gminy walczą o refundację kosztów dojazdu dzieci do szkoły w Lubawce

GMINA LUBAWKA. Rodzice dzieci z niektórych części gminy Lubawka znaleźli się w trudnej sytuacji po decyzji samorządu o odmowie pokrycia kosztów biletów miesięcznych na dojazd do szkoły w Lubawce. Sprawa dotyczy tych rodzin, które zdecydowały posłać swoje dzieci do placówki w Lubawce, zamiast do szkoły obwodowej w Miszkowicach. Choć gmina przez lata pokrywała koszty dojazdu, teraz utrzymuje, że przepisy nie pozwalają na finansowanie biletów dzieciom, które uczęszczają do szkoły spoza swojego obwodu.

– To zaskakujące i niejasne, dlaczego dotychczas gmina nie miała problemu, by płacić za bilety dojeżdżającym do Lubawki dzieciom z Miszkowic, Paprotek czy Niedamirowa, a teraz okazuje się, że taki problem istnieje – mówią Daria i Przemysław Wójcikowie, rodzice uczniów. – Co za różnica, do której szkoły chodzą dzieci, skoro jest to wciąż teren tej samej gminy? – pytają zdezorientowani.

Burmistrz Lubawki, Andrzej Wojdyła, podkreśla, że działa zgodnie z przepisami. – Zgodnie z obowiązującymi przepisami, gmina może dopłacić tylko do dojazdu do szkoły w obwodzie danego ucznia. Nie możemy pokryć kosztów biletów tym, którzy z własnej woli wybrali szkołę poza swoim rejonem – wyjaśnia burmistrz. – Obwodową szkołą tych uczniów jest placówka w Miszkowicach, nie w Lubawce – dodaje.

Rodzice jednak mają wątpliwości. Jak twierdzą, przez wiele lat gmina bez problemu finansowała bilety dla wszystkich uczniów, niezależnie od wybranej szkoły. – Co się zmieniło? – zastanawiają się rodzice, dodając, że wielu z nich zostało postawionych przez tę decyzję w trudnej sytuacji finansowej. Koszt miesięcznego biletu na przejazd do szkoły to około 180 zł, a dla rodzin z kilkorgiem dzieci koszty stają się znaczące. – Nie wszystkich na to stać – podkreśla Mateusz Wiśniowski, kolejny z rodziców, który podjął walkę o refundację.

Według rodziców, nie ma żadnych przepisów, które jednoznacznie zakazywałyby gminie pokrycia kosztów biletów dzieci uczęszczających do szkoły poza swoim obwodem, o ile jest to szkoła na terenie tej samej gminy. W związku z brakiem porozumienia, rodzice zdecydowali się skierować zapytanie do Regionalnej Izby Obrachunkowej (RIO), licząc na rozstrzygnięcie sporu. Burmistrz również czeka na odpowiedź RIO. – Czekam na tę opinię i mam nadzieję, że będzie ona korzystna dla rodziców – powiedział burmistrz Wojdyła.

Rodzice jednak nie kryją frustracji. – Burmistrz sam te problemy wytworzył, a teraz pyta RIO, które nigdy nie miało zastrzeżeń co do pokrywania kosztów biletów do szkoły – stwierdzają z rozgoryczeniem. Ich zdaniem cała sprawa może mieć drugie dno, związane z próbą utrzymania Szkoły Podstawowej w Miszkowicach, której sukcesywnie ubywa uczniów.

Władze gminy zaprzeczają, by decyzja o odmowie pokrycia kosztów biletów miała związek z sytuacją szkoły w Miszkowicach. – Jedno z drugim nie ma nic wspólnego – mówią urzędnicy, dodając, że jeśli RIO wyda pozytywną dla rodziców opinię, gmina pokryje koszty dojazdu uczniów do szkół poza obwodem. Rodzice jednak zastanawiają się, kto pokryje koszty za te miesiące, w których to oni musieli opłacać bilety.

Sprawa pozostaje w zawieszeniu, a rodzice z niecierpliwością oczekują na werdykt Regionalnej Izby Obrachunkowej, który może mieć decydujący wpływ na dalsze postępowanie gminy.
MB
FOTO: Przemysław Wójcik (z prawej) i Mateusz Wiśniowski, ojcowie dzieci, którym gmina odmówiła finansowania biletów, mówią, że jeżeli zajdzie taka konieczność, sprawa znajdzie swój finał w sądzie

1 komentarz

  • bombay

    Wojdyła widać nie wiele ustępuje Kocebowej. Tworzy problemy, ten drugi to lata po zabawach i spotkaniach zamiast ruszyć cztery litery i wziąść się za prawidłowe funkcjonowanie gminy.

Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

3 + 3 =