POWIAT KAMIENNOGÓRSKI. Mamy naprawdę świetny tomograf w naszym szpitalu. Mimo to… wciąż wozimy pacjentów na tomografię do Wałbrzycha. Dlaczego? Nie stać nas na 7-dniową obsługę tej skomplikowanej maszyny, a i z personelem do tego koniecznym jest kłopot. Podarowany przez Mateusza Morawieckiego tomograf, okazuje się kukułczym jajem. Miał dźwignąć kamiennogórski szpital z kłopotów finansowych, ale nie może pracować komercyjnie przez 5 lat, bo… pochodzi z rezerw państwowych.
To brzmi jak kiepski dowcip, ale to nasza polska i kamiennogórska rzeczywistość. Odtrąbiony z hukiem sukces zarządu powiatu. Odtrąbiony z hukiem sukces rządu PiS. Wzruszająca modlitwa dziennikarzy TVP i ks. Edwarda Bigosa przy nowym urządzeniu w kamiennogórskim PCZ i… wielki bolesny zawód. Po kilku miesiącach okazuje się, że nasz szpital wciąż wozi pacjentów do Wałbrzych na badania tomograficzne. Wozi, mając na pokładzie maszynę jak z NASA.
Dlaczego?
– Pracownia tomograficzna w naszym szpitalu pracuje trzy dni w tygodniu: we wtorki, środy, czwartki – informuje prezes PCZ Barbara Kosak. – Na tyle nas stać i na tyle jesteśmy w stanie zapewnić personel do obsługi tomografu. Z personelem jest generalnie problem, to wiadomo od lat. I mimo usilnych starań, lekarzy chętnych podjąć tu zatrudnienie, nie ma.
Jeżeli więc zdarzy się pacjent w piątek, w weekend lub w poniedziałek, który wymaga przebadania tomografem komputerowym, kamiennogórski personel medyczny wiezie go do wałbrzyskiej placówki. Jeszcze raz: z kamiennogórskiego szpitala pacjent jest wsadzany w karetkę i wieziony 24 kilometry dalej, by tam przebadać go na maszynie o znacznie słabszych parametrach niż ten kamiennogórski – czego nie rozumiecie? Dodajmy, że za to wszystko też trzeba oczywiście zapłacić.
Dali się ograć
A teraz nieco historii. Znajdujący się od lat w dołku szpital powiatowy szukał możliwości zarobkowania w nowym obszarze. Prezes Barbara Kosak napisała plan naprawczy i z zwróciła się do władz państwowych o wsparcie. Znany z oszczędnego gospodarowania prawdą premier Mateusz Morawiecki, wspierany przez minister Marzenę Machałek, był tak łaskawy i przydzielił kamiennogórskiemu szpitalowi nowiutki tomograf, cechujący się wręcz kosmiczną technologią. „Mercedes wśród tomografów” – mówili o nim. Lekarze z sąsiednich placówek zazdrośnie spoglądali na Kamienną Górę. Na prawo i lewo wszyscy opowiadali, jak to wyjątkowe urządzenie dźwignie powiatowy szpital z kryzysu, jak będzie pracowało na jego utrzymanie. I co? Dziś pięcioosobowy zarząd powiatu nabiera wody w usta i godzi się tylko na nieoficjalne wypowiedzi.
– Nikt nam nie powiedział, że tomografu przez lata nie będzie można wykorzystać komercyjnie. Ani podczas spotkań w Warszawie, ani w województwie, ani z minister Machałek nikt się o tym słowem nie zająknął – nieoficjalnie mówią członkowie zarządu powiatu, który jest 100-procentowym właścicielem PCZ. – Ten prezent od premiera okazał się po prostu bolesny.
Lepiej, okazał się kukułczym jajem podrzuconym przez PiS-owców do biednego szpitala na prowincji, którego ani nie stać na obsługę, ani na jej znalezienie, ani na zarobkowanie na maszynie. Zarządzający kamiennogórskim powiatem najwidoczniej byli tak wpatrzeni w swoich swoich partyjnych przywódców, że aż wyłączyli instynkt samozachowawczy.
Strata niemała
Tymczasem kamiennogórski szpital próbuje ratować się ZOL-em (więcej o tym na str. 5 – przyp. red.) otwartym w części pogrzebanego oddziału położniczo-ginekologiczneo. W drugiej jego części działa Dzienny Dom Opieki Medycznej.
Prezes Barbara Kosak mówi, że sytuacja finansowa nie jest łatwa, bo wciąż brakuje personelu. Tymczasem dzięki rządowym podwyżkom dla lekarzy i pielęgniarek niemal wszystko to, co szpital otrzymuje z NFZ, idzie na wynagrodzenia. Niestety, dotując szpitale rząd zapomniał o urealnieniu dotacji NFZ-owskich dla szpitali. Placówka zjada więc ogon i produkuje dług (jak mówią nieoficjalnie członkowie zarządu powiatu – nie będzie on mały). A zarząd – jak w innych podobnych placówkach – modli się o rozsądek w rządzie, co już samo w sobie brzmi jak oksymoron.
W ostatnim czasie doktor Bartosz Rawski złożył rezygnację z funkcji dyrektora ds medycznych w kamiennogórskim szpitalu. Zrezygnował, bo jak mówi prezes, nie ma po prostu siły. Jest wszak też szefem interny i do tego jeszcze ZOL. Nie jest to co prawda stanowisko wymagane prawem w lecznicy, jednak stanowi zwykle cenne wsparcie dla zarządu. Czy znajdzie się ktoś nowy?
Prezes Kosak mówi, że będzie szukać. Szczerze, wątpimy w sukces. Przez lata bezowocnego poszukiwania lekarzy do obsady dyżurów w szpitalu wiemy już, że łatwo nie jest. Lekarze nie chcą dojeżdżać do Kamiennej Góry z Wrocławia, Legnicy czy nawet Jeleniej Góry, skoro mogą pracować u siebie na miejscu i zarabiać krocie. Zamieszkać tu nie chcą tym bardziej. Dziś spośród lekarzy pracujących w naszym szpitalu ledwie dwóch to mieszkańcy naszego miasta. Smutny to obraz umierającej Kamiennej Góry, konającego szpitala, degradacji. „Polska w ruinie”.
EK
Tekst ukazał się w papierowym wydaniu ID (15/2023)


