Aktualności,  Kamienna Góra,  Regionalne

Pamięć absolutna – oblicza władzy

Szanowni Czytelnicy,

miałem gotowy tekst na temat mechanizmów władzy, jednak będzie musiał poczekać z uwagi na to, co zdarzyło się 10 lutego. Otrzymaliśmy bowiem od burmistrza Kamiennej Góry Janusza Chodasewicza „Wezwanie do zaniechania naruszeń dóbr osobistych.” Pismo roi się od przykładów rzekomego zniesławienia oraz paragrafów i orzeczeń sądów (w tym tych w czasach PRL!) w potencjalnie podobnych sprawach. Szczegóły na tym etapie są mało istotne. Ważne jest to, że burmistrz domaga się od ID przeprosin, w przeciwnym wypadku „zmuszony będzie rozważyć skierowanie sprawy na drogę formalną”. Wziąwszy pod uwagę fakt, że burmistrz wielokrotnie bezskutecznie próbował skłonić nas do podjęcia „współpracy” w celu uczynienia ostatniego niezależnego w regionie medium swoją tubą propagandową, takiego ruchu spodziewaliśmy się od dawna.

Dlaczego „władza” odlatuje?
Pomijając zapędy megalomańskie, niczym nieuzasadnioną wiarę we własne możliwości i kompetencje, władza uzależnia – bardziej niż nikotyna, kofeina, alkohol, a nawet narkotyki. To złożony proces, który sprowadza się jednak do jednej prostej konkluzji: osiągając cel w postaci uzyskania poparcia i zdobycia „władzy”, zdecydowana większość nabiera przekonania, że jest kimś wyjątkowym, wybrańcem, że od tej pory wszystko mu wolno. Swoista amnezja, która pozwala szybko zapomnieć, jaką rolę przyszło nam odegrać, kto nas wybrał i w jakim celu.

Posłużę się, nieskromnie, własnym przykładem, ktoś też mnie wybrał. Przez długie lata byłem szefem działu w prywatnej firmie, która liczyła ponad 100 osób – od pakowacza po księgową. Objąłem tę funkcję z dnia na dzień. Co istotne, stanowisko objąłem po twórcach tego projektu. Niechciany i nieakceptowany, na dodatek nie miałem bladego pojęcia, na czym polega praca tego działu. Mogłem się poddać, ale tego nie zrobiłem. Smaczku dodaje fakt, że nawet zarząd nie wierzył w powodzenie mojej „misji”. Miałem więc sytuację wszyscy przeciwko mnie. Chodziłem do każdego niemal pracownika, by posiąść konieczną wiedzę. Rozmawiałem z wydawcami i klientami, uczyłem się do skutku. Dopiero potem zacząłem zarządzać. Nic nie buduje tak zaufania, jak przyznanie się do niewiedzy czy błędu, istotne co dzieje się potem. Dlaczego o tym piszę? Czy ma to jakiś związek z piastowaniem funkcji na każdym szczeblu władzy? Ma i to bardzo istotny – w końcu mogłem „rżnąć głupa” i udawać, że na wszystkim się znam, tylko po co? Od zakończenia mojej działalności minęło 20 lat. Nadal utrzymuję serdeczne kontakty z wieloma byłymi pracownikami.

Państwo sołtysi, wójtowie, starości, burmistrze, z ochotą, entuzjazmem, estymą pochwalimy każdą inicjatywę, która służy obywatelom, byle była rozsądna i perspektywiczna, zawsze jednak z pieczołowitością będziemy patrzyli wam na ręce – taka jest rola dziennikarzy. Nie liczcie na pobłażliwość i teksty propagandowe, od tego macie swoich, opłacanych apologetów. Powtórzę, ID jest sumieniem nas mieszkańców, nie waszym.

Panie burmistrzu, wszelkie próby zastraszania, uciszania mediów są skazane na niepowodzenie – czas najwyższy to zrozumieć. Czy powoływanie się na wyrok sądu z 1971 roku ma oznaczać, że wspólnie z Pana prawnikiem postanowił Pan rozgościć się w czasach słusznie minionych? Jeśli tak, proszę to obwieścić swoim wyborcom i reszcie mieszkańców.

Myślę, że „zmuszony będę rozważyć…” pozostanie jednak w sferze rozważań.

Panie burmistrzu, w sieci nic nie ginie, przypominam zatem Pańskie słowa z czasów, kiedy był pan dziennikarzem i radnym. Może coś to panu uświadomi. Jeśli nie, czekamy na pozew.

Na koniec chcę wyrazić podziw i szacunek dla znacznej części członków Rady Miasta. Dziękuję jako mieszkaniec, ojciec. Gratuluję wytrwałości, wiedzy i determinacji w Waszej pracy.

Leszek Krzemiński
wydawca ID Informacje Dolnośląskie

FOTO: ilustracja/piabay.com

Dodaj komentarz

Korzystając poniższego formularza możesz dodać komentarz.

72 ÷ 8 =